Chciałabym,żebyś potrafił choć na chwilkę wyrzucić mnie z
Twojej głowy.Po moim zniknięciu chciałabym nie przysłonić Ci całego
świata.Chciałabym,abyś nauczył się być szczęśliwy beze mnie.Bo jestem na
ostatniej prostej i już nie zdążę nauczyć Cię żyć beze mnie.Dlatego proszę o
to,abyś sam się tego nauczył.Proszę o to,abyś choć odrobinkę się postarał.
-Za godzinę masz pierwszą dawkę chemii.Powinniśmy się już
zbierać.-mówisz i przewieszasz sobie na ramieniu moją torbę
-Wolałabym wejść tam sama.Nie powinieneś na mnie wtedy
patrzeć.-przeczesuję palcami włosy
Ale tak naprawdę nie mam ich zbyt wiele.Bo przecież ostatnio
wszystko tracę.
-Kocham Cię i właśnie dlatego nie pozwolę Ci być samej.-łapiesz
mnie za rękę i prowadzisz do samochodu
Kilka godzin później wracamy do domu.Kolejny trudny
dzień.Wchodzę do łazienki i próbuję pozbyć się resztki włosów.Maszynka spada na
podłogę.Życie wypada z moich rąk. Przybiegasz i próbujesz wszystko jakoś
poskładać.
-Jesteś pewna?-pytasz
Kiwam twierdząco głową,a Ty delikatnie pozbywasz się moich
włosów.
-Jestem z Ciebie dumny.-muskasz wargami moje czoło
Ten moment mnie przerósł.Właśnie uświadamiam sobie,że to za
dużo dla mnie, dla Ciebie, dla Nas.
♥
Dzielę się z Wami kolejną częścią już dzisiaj,ponieważ w najbliższym czasie zaczynam sesję i pracę,dlatego tego mojego wolnego czasu nie będzie w ogóle.
Dziękuję za to,że tak niesamowicie przyjmujecie tę historię.
Dziękuję.
Wasza lukrecja.
Chociaż Meredith chce w pewien sposób przygotować Matta i stara się przekonać go do tego żeby po jej odejściu starał się żyć normalnie, to myślę, że ma świadomość, że dla niego to będzie momentami wręcz niemożliwe. Meredith stara się być silna i zupełnie ją podziwiam. Jednak Matt po jej śmierci nie będzie umiał być szczęśliwy. Zajmie mu dużo czasu zanim w ogóle będzie normalnie funkcjonował. Jeśli w ogóle to się stanie. Jeju, to takie trudne. Nie wyobrażam sobie co oni przechodzą. Zwłaszcza Matt, musi patrzeć na to, jak odchodzi cały jego świat i nie może nic z tym zrobić.
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe i będę Ci to pisać cały czas, bo po każdej lekturze potrzebuje chwili żeby ochłonąć. To ile emocji wzbudzasz to niesamowite.
❤❤❤
Kochana,ogromnie dziękuję ♥♥♥♥♥♥
UsuńTo wszystko te emocje. Sprawia, że zaczynam coraz bardziej wgłębiać się w tę historię. Czekam na więcej i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze-cudo!
dziękuję :)
UsuńNo odejście ukochanej osoby nie da się przygotować. To gra na emocjach tak mocno jak Polscy siatkarze :) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś to jesteś :) a teraz płacze, bo pojawiły się wspomnienia ... ufffff aż nie wiem co napisać. Nie wiem, co mogłaś wymyślić na ich dalszą historię, ale jeżeli z rakiem walczy tylko jedna osoba to jest to za mało, zwłaszcza, gdy tą osobą nie jest chory. Matt się nie poddaje, choć Meredith próbuje go chyba zniechęcić na każdy możliwy sposób. Szkoda, że on ma małą siłę przebicia, bo w jej głowie walka została przegrana. Atakowany się poddał.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ, czasem historia w świecie wirtualnym jest identyczna jak ta w życiu codziennym
Ojejku, nie wiem co mogę powiedzieć. Ogromnie dziękuję♥♥♥
UsuńJa myślę, że ona próbuje przygotować przede wszystkim siebie, już nie jego... Próbuje przekonać samą siebie, że po jej śmierci nic się nie zmieni. A on.. On sobie z czasem poradzi. Każde słowo tej historii, jest tak żywe, tak prawdziwe, że wydaje mi się, jakbym w tym uczestniczyła. Dziękuje, bo wreszcie jestem ja się w stanie pożegnać. Sprawiłaś, że już umiem...
OdpowiedzUsuńDziękuję za to,że to właśnie dzięki Tobie ta historia staje się czymś wyjątkowym. ♥♥
UsuńMatt na pewno docenia starania ukochanej, która chce go przygotować na swoje odejście, ale tak się nie da. Zawsze będzie bardzo boleć.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCzy tym razem za mój komentarz może wystarczyć jedno zdanie? Bo na więcej się chyba nie zdobędę.... Otóż: popłakałam się. Dziękuję ♥
OdpowiedzUsuńnigdy nie będziemy gotowi na odejście kogoś z naszego otoczenia. miłość nie umiera. płaczę ♥
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJestem!
OdpowiedzUsuńJezu święty, znowu ryczę jak głupia... Nie wiem, jak ty to robisz, naprawdę. Podziwiam cię za to, w jaki sposób potrafisz poprzez słowa przekazać emocje bohaterów, bo od nich aż kipi *.*
Miłość nie umiera, ale chyba odejście ukochanych osób rani najbardziej na świecie... Przepraszam, ale nie umiem wykrzesać z siebie niczego bardziej konkretnego. Za dużo wrażeń.
Weny!
Buziaki :**
Dziękuję, pomysł na tę historię siedział w mojej głowie ponad rok i to niesamowite,że spotyka się z takim odbiorem ♥
UsuńCiągle chcę tego więcej i więcej <3
OdpowiedzUsuńCzytając to opowiadanie, jestem rozbita po każdym rozdziale. ;c Genialnie wykonana robota! ❤
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
Ściskam. ;**
Jak można pogodzić się z czyjąś śmiercią, gdy ta osoba jeszcze żyje. Myślę, że później każdy musi jakoś nauczyć się żyć bez tej osoby. Jednemu wychodzi to lepiej, innemu gorzej. Każdy ma swój sposób Dobrze, że kobieta nie jest teraz, w tych trudnych momentach sama. Dobrze jest mieć kogoś przy sobie, nawet jeśli czasem chciałoby się być samemu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dobrze, że nie jest sama. Cieszę się, że Matt ją wspiera. Ale nie wiem czy dają radę się pożegnać. Trudne to jest. Mam nadzieję, że będzie jeszcze dla niej ratunek. Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Zapraszam do siebie i liczę na komentarz.
Pozdrawiam.
dziękuję,gdy znajdę czas- postaram się zajrzeć :)
UsuńOstatnio troche zwątpiłam w miłość i tak szukam jakiegoś natchnienia do ponownego uwierzenia. I to u góry, to pierwsze, co przeczytałam - w połączeniu z muzyką, którą nam serwujesz - popłakałam się. Idę nadrabiać.
OdpowiedzUsuńwww.w-zapomnieniu.blogspot.com
ojejku dziękuję ♥
Usuń