niedziela, 12 czerwca 2016

chciałbym,abyś została.


Piszę do Was "z góry",ponieważ w tej odsłonie historii zmieniłam narrację.Po raz pierwszy "przemówi" druga strona tej historii. Dziękuję za każde Wasze słowo i proszę o więcej,bo to Wy również tworzycie tę historię.
Wasza lukrecja. 
 https://twitter.com/lukrecja8

Nie potrafię pogodzić się z naszą sytuacją.Nie umiem wyobrazić sobie,że w każdej chwili możesz zniknąć.Choć zachowujesz się tak jakby Twoja choroba była czymś zwyczajnym;wiem ,że cierpisz.Wciąż udajemy.Ty chowasz się przede mną,a ja przed Tobą. Ale gdy jesteśmy razem,nic nie może nam zagrozić,pamiętasz? Próbuję byś silny.Nie chcę się poddać. Rozgrywam najważniejszy mecz.Nasz mecz.Ten o najcenniejszą nagrodę.Ten o Ciebie.
Na imprezie kończącej kolejny sezon,każdy pytał o Ciebie.Nie potrafiłem powiedzieć,że przecież masz ważniejsze sprawy na głowie.Nie potrafiłem powiedzieć,że masz raka. Po kilku drinkach,siedziałem obok Salparova i po prostu wybuchłem.
-Meredith ma raka.Ona znika ,rozumiesz? Znika,a ja nawet nie mogę nic zrobić.Tracę najważniejszą osobę.-mówię i chowam twarz w dłoniach
-Bądź przy niej.Nie możecie się poddać. Wiem,że to tylko głupie słowa,które słyszysz od każdego. Ale musisz o Nią walczyć. Bo może zdarzyć się tak,że Meredith straci nadzieję na wyzdrowienie.Ale Ty nigdy nie możesz tej nadziei stracić.Bo właśnie taka jest Twoja rola. Bo właśnie tak wygląda walka o kogoś kto jest naszym całym światem.-mówi i klepie mnie po ramieniu
Wracam do domu.Wracam do Ciebie,całuję Twoje czoło i szepczę,że nigdy nie pozwolę Ci odejść.Boli tak jakby ktoś wyrywał mi serce. Tak serce,bo właśnie Ty nim jesteś. 

13 komentarzy:

  1. Aż mam łzy w oczach ❤ Bo Matt tak kocha... Bo oboje są tak wspaniali, że nie chcą, aby szczęście wysunęło im się z rąk... Cudowne ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Zapraszam na kolejną dawkę Michała i Sary.

      Jaki jest Michał? Dla niej za dobry.
      Jaka jest Sara? Za bardzo w nim zakochana.

      http://pozostaniesz-moja.blogspot.com/2016/06/byam-pewna.html

      ret.

      Usuń
  2. Salparov ma rację, ktoś z nich musi być silny za oboje, a najczęściej taka rola przypada osobie zdrowej. Tylko czy to wystarczy? Tego nie wie nikt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze bardziej podziwiam Matt'a. Przy Meredith pokazuje swoją siłę, ale w środku się sypie. Mówi, że nic nie może zrobić, ale właśnie tą siłą, którą pokazuje ukochanej daje moim zdaniem świadectwo ich miłości. Jego miłości. Salparov w sumie powiedział coś mądrego i pięknego, ale przecież Anderson to wie. Może po prostu potrzebował, żeby ktoś go utwierdził w przekonaniu, że ta droga jest słuszna :)
    Piękna część, jak każda inna. Cudowny przerywnik przy nawale notatek jaki mam w chwili obecnej ;) Dziękuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki rozdział był potrzebny, by móc spojrzeć na tą historię ze strony Matt'a. I o mój Boże, jeszcze bardziej mi się łamie serce. Wiedziałam, że bardzo cierpi, ale ogrom tego cierpienia jest większy niż można przewidzieć. Dobrze, że w końcu o tym komuś powiedział. Salparov ma rację, jeśli ktoś ma być silny za nich oboje, to właśnie Matt. Pewnie Matt o tym wiedział, ale potrzebował rozmowy. Wiem, że się nie podda i będzie rozgrywał ten morderczy mecz do ostatniego tchu Meredith.
    Wierzę, naprawdę wierzę, że im się uda. Chociaż w głębi serca wiem, jak małe są szanse...

    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Teodor dobrze mówi! Matt musi o nią walczyć do końca. Przy każdym Twoim rozdziale mam łzy w oczach <3 Wierzę, że w tej historii jest miejsce na cud...

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, mówi się, że nadzieja matką głupią, ale jak wyglądałoby nasze życie bez nadziei? Jak byśmy żyli, mogli budzić się każdego dnia i wstawać, by walczyć z każdą przeciwnością, gdybyśmy nie mieli nadziei, że w końcu nasz zły los się odmieni, że będzie lepiej?
    Nadzieja jest najważniejsza! Temu kto jest słabszy trzeba pokazywać, ze my mamy nadzieję i będziemy walczyć, wtedy może i jej nastawienie się zmieni.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niejednokrotnie to mówiłam, ale nie waham się powtórzyć tego po raz kolejny.
    Mam ciarki.
    Ta historia jest tak prawdziwa... tak żywa... tak dotkliwa... że nie sposób nie odbierać tego wszystkiego osobiście.
    Ból naszych bohaterów, aż razi. Meredith się poddała. Matt też ma coraz mniej sił do walki. Ale jest coś, co jest ponad wszystko. Miłość. Ich miłość. Jeśli stracili nadzieję... trudno. Ale niech pamiętają, że nie stracili miłości. Ona wciąż jest. Żywa. Gorąca. Pełna pragnienia. Niech pomyślą o niej. O tym uczuciu, które jest wyjątkowe. Które jest ich.
    Ta rada by był przy niej jest najlepszym, co może teraz zrobić. Meredith musi czuć w nim wsparcie.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny, Kochana! :*
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem!
    Genialny rozdział, jak zwykle pełny emocji... jak ty to robisz, co?
    Jejciu, aż serducho się kraja. Matt stara się być silny, ale chyba ma już tej siły coraz mniej. Z zewnątrz może nie, ale w środku to już na pewno cały się posypał...
    Weny na kolejne perełki! *.*
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego smutne milosci sa tymi najpiękniejszymi? Wiem, jak jest zyc w strachu, ze kogoś sie straci... Jakby ktos codziennie od nowa wyrywał Ci serce... Wciaz i wciaz. 💔

    OdpowiedzUsuń
  10. Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć. <3

    Ja zawsze cudowne i jak zawsze mam łzy w oczach <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Po raz kolejny powodujesz, że rozklejam się. ;c Najsmutniejsze opowiadanie jakie czytałam. ;c
    Ściskam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Bezradność Matta, jego walka z Meredith, jej chorobą i samym sobą pomału przyczyniają, że się i jemu zaczyna brakować sił. Anderson walczy choć nie widzi olbrzymiego światła w tunelu. Walczy, bo dla niego Meredith to powietrze i z każdym kolejnym jej słowem, że się nie uda, to powietrze umyka. Walczy choć walka z góry jest przegrana, ale on jest sportowcem i wie, że w życiu jak na meczu, wszystko jest się w stanie wywrócić do góry nogami.

    OdpowiedzUsuń